Każda dziedzina działalności człowieka ma swoje zasady, tajniki, osobliwości, a nawet przesądy. Wiele przesądów dotyczy występowania na scenie. Powszechny jest przesąd, że na scenę nie wchodzi się w prywatnych butach, bo to przynosi pecha ( a więc zmieniajmy na obuwie taneczne ) Nie wolno też na niej gwizdać, bo będzie się wygwizdanym przez widzów. Pawie pióro leżące na scenicznych deskach podobno także nie wróży dobrze. W to ostatnie akurat nie wierzę, bo za bardzo lubię krakowiaka i wszystko co z nim związane.
Oprócz sceny, prawdziwe sacrum dla tancerzy to sala baletowa. Z nią wiąże się wiele zakazów i zasad. Te zasady to już nie przesądy, ale po prostu przyjęta na całym świecie etyka zawodowa, taneczny savoir vivre. Skąd się to wzięło ? Żeby zrozumieć, trzeba znać trochę specyfikę pracy z tańcem.
Światowej sławy choreograf – Maurice Bejart powiedział takie zdanie : „Taniec jest jedną z rzadkich dziedzin działalności ludzkich, gdzie człowiek jest całkowicie zaangażowany : ciało, dusza, umysł”. Święte i mądre słowa. Nikt kto próbuje tańca, chcąc pominąć jeden z wymienionych aspektów, nie osiągnie nigdy pełni umiejętności. Taniec jest wymagający i dlatego sala baletowa jest miejscem na które nie wnosi się żadnych innych problemów, zadań i myśli z nim nie związanych. Lekcja tańca to dla tancerzy misterium, ma swój logiczny przebieg i swój cel. Jeśli ktoś się na nią spóźnia, to wchodzi po cichu, tak by nikogo nie rozpraszać i nie burzyć harmonii.
Sala baletowa ma swoją „zaklętą przestrzeń”. Gdy na środku ćwiczony jest układ choreograficzny to nikt, prócz prowadzącego zajęcia, kto w danej chwili nie tańczy, nie ma prawa na tę przestrzeń wchodzić. To naruszenie sacrum i w środowisku tanecznym, czyli wśród ludzi, którzy coś wiedzą o tym co robią, nigdy się nie zdarza. Nikt nie wchodzi też w „kadr choreografa”, czyli nie przemieszcza się między prowadzącym, a tańczącymi. Prócz tego są rzeczy bardziej oczywiste i bardziej przyziemne. Na sali baletowej się nie je i nie przynosi na nią jedzenia, nie żuje się też gumy. Ćwiczy się w strojach i obuwiu, które jest do tego przeznaczone. Tak to już jest na świecie – lekarza poznajemy po tym, że ma biały fartuch, prawnika bo jest ubrany w togę, tancerz ma strój adekwatny do techniki tanecznej w której się porusza. W zespole ludowym powinny to być u panów długie, elastyczne spodnie zakrywające kolana i łydki, buty – najlepiej charakterki, jednolita koszulka lub bluza. Tancerka – ma związane gładko włosy, wygląda schludnie i estetycznie, preferowane tendencje minimalistyczne, a nie pstrokacizna itp. itd. Sali tanecznej nie opuszcza się samowolnie, bo każdy wykonawca może być za chwilę potrzebny. Podczas pracy oczywiście rządzi prowadzący, a nie tancerze. Taniec to niestety nie jest dziedzina twórczości dla ekscentryków i ludzi, którzy maja problem z przystosowaniem się do panujących norm. Do wszystkiego co się robi trzeba mieć zdolności, również te charakterologiczne i osobowościowe.
Tancerze to ludzie, którzy nie boją się fizycznego wysiłku, a wiemy, że większość osobników na tej planecie raczej tego nie lubi. „No bo co w tym przyjemnego gdy pot płynie po twarzy ?” powiedzieliby niektórzy „Nie chcę mi się tak męczyć”- powie drugie tyle osób. Oj „NIE CHCĘ MIŚ” – to takie zwierze , które nie jest polecane jako materiał na tancerza, bo tu jest potrzebny ktoś, komu wysiłek i dyscyplina po prostu sprawiają przyjemność. Tak, tak, to możliwe !
Tancerze, nauczyciele tańca, choreografowie to w większości osoby z pasją i powołaniem. Ktoś inny może nazwie nas wariatami ? Jego wybór. Tego wariactwa osobiście się nie wstydzę, ani nie zamierzam leczyć.
Martha Graham – słynna tancerka i choreograf, która stworzyła styl „modern dance” powiedziała tak „ Kiedy tancerz tańczy, ziemia pod nim jest święta”. Z tego samego powodu święta jest też sala baletowa – miejsce w którym spędzamy wiele godzin, czasem wiele lat. Szanujmy ją i szanujmy siebie nawzajem. Gdyby ktoś twierdził, że opisałam tu jakieś „zawodowe”, „przerażające” i „wygórowane” wymagania, nie dla amatorów, uprzedzę od razu, że ja się tych zasad nauczyłam w Zespole Tańca Ludowego, który mnie wychował i akurat te rzeczy tylko umilają pracę i czynią ją czymś wyjątkowym. W moim zespole każda lekcja zaczynała się i kończyła tanecznym ukłonem. Partnerzy ustawiani do tańca z dziewczyną, zawsze kłaniali się skinieniem głowy i zawsze mówili „dziękuję” po skończonym tańcu, a po koncercie, gdy spadała kurtyna wszyscy dziękowali prowadzącym i sobie wzajemnie. Czasem uściskom i łzom wzruszenia nie było końca i wtedy wszystkie „zgrzyty” szły w niepamięć. Widzę, że tak reagują wszyscy tancerze, w teatrach, w zespołach, w szkołach na całym świecie. Również po wejściu na salę baletową każdy tancerz, zachowuje się tak samo, czy jest Polakiem, Amerykaninem, Japończykiem, respektuje normy i je zna. Taniec to zawód i pasja łącząca wiele nacji. Stylów tańca jest wiele, ale zasady etyki i zachowania te same. Pozdrawiam wszystkich, którzy to przeczytali. Maria
Z tym pawiem, to czasem były śmieszne sytuacje. Jest taka scena w filmie
Z kolei główna postać grana przez Grażynę Szapołowską, w scenie finałowej na przekór wszelkim przesądom występuje w pięknej sukni z pawim wzorem.
„Lata 20., lata 30.”, w której wielkiej aktorce teatralnej umyślnie przyprowadzają pawia do garderoby. Biedna kobieta z krzykiem uciekła z budynku